PLAGIAT CZY INSPIRACJA?

Bardzo rzadko zdarza się, że wybrany temat jest ewenementem na skalę światową. Zazwyczaj wybiera się temat, który w pośredni lub bezpośredni sposób został już przez kogoś zgłębiony, opisany i wyjaśniony. Wybierając taki temat ułatwiamy sobie zadanie związane z poszukiwaniem materiałów.

Pisząc pracę możemy posiłkować się tymi materiałami, co znacznie ułatwia pracę. W tym momencie warto wspomnieć o pojęciu zwanym plagiatem. O ile posiłkowanie się, inspirowanie i kierowanie cudzą twórczością związaną z opracowywanym zagadnieniem połączone z własnymi wnioskami i osobistą interpretacją jest jak najbardziej wskazane, to już przepisywanie metodą „kopiuj-wklej” jest kategorycznie niedopuszczalne.

Przepisywanie czyjegoś dzieła słowo w słowo i podpisywanie się pod tym własnym nazwiskiem jest zwykłą kradzieżą własności intelektualnej i podlega karze. Co prawda nie pójdziemy do więzienia jeśli przepiszemy czyjąś pracę, ale o zaliczeniu obrony można zapomnieć, a w skrajnych przypadkach czeka wydalenie z uczelni z wpisem do akt.

Od jakiegoś czasu wiele uczelni zaczęło stosować system „plagiat”, który wykrywa w pracy zapożyczone słowo w słowo teksty i cytaty. Stosuje się go w celu wykrycia nieuczciwych studentów, którzy chcą czyimś kosztem zdobyć wyższe wykształcenie. Co prawda program ten jest jeszcze bardzo niedoskonały i dziurawy, jednak pozwala on z dużym prawdopodobieństwem wykryć skopiowane fragmenty tekstu. Czy warto ryzykować i pisać słowo w słowo całą pracę? Pytanie czysto retoryczne.